How
much stuff in today’s Western World do we have?
Clearly, it seems like more
the money we have, more stuff we need. Loads of material wants can give a
lots of joy to its possessors but what kind of contentment it is? How
long does it last for?
And is it comparable to having a few things but
really precious ones, because we can’t afford more?
And
how about choosing to have a few things because we don’t actually
need more and consciously decide to select what we want to buy?
Let me if I'll ask myself this question:
Let me if I'll ask myself this question:
Would
I be a happier woman if I had hundreds pairs of shoes and dozens
of coats?
I
think I’d be a happy woman with a headache :) I personally find
having a lots of stuff stressful. You got to first choose them, organise them, store
them, if don't use them you feel guilty, clean them and so on.
(I used primarily clothes as an example firstly because I'm a woman;), secondly to easily show how I think - and I try to think easy;)
Minimalism is in possession is sexy. It keeps your good head on your shoulders and values accordingly what you currently have and what are you going to buy. To me having to work out which goods to choose so that they are universal, correspond to my needs and provide me with a bit of luxury is a cool challenge. Minimalism inspires me on how to spend my money wisely and how to combine what I already have with what I am buying in a way that I can create what I need.
I guess, if
someone has a passion that involves material goods, I appreciate,
that the minimalism I am talking about may not apply. You might be a music lover and have
thousands of vinyls or CD’s, you may love
reading, so you have never-ending collection of books etc. It’s a
positive possessing and that’s a different kind of personal
fulfillment, which gives a joy from it.
I
possess minimalism at the moment. And paradoxically, it fulfills me.
Minimalism
isn’t about being mean or stingy to yourself. It’s about being conscious.
Minimalism is sexy.
WERSJA POLSKA / POLISH VERSION
Ile rzeczy w dzisiejszym Zachodnim Świecie posiadamy?
Wydaje
się jasne, iż im więcej mamy pieniędzy tym więcej rzeczy zdajemy się
potrzebować. Wiele materialnych dóbr bez wątpienia może dać dużo radości
ich posiadaczom, ale jaki to rodzaj radości? Jak długo trwa?
I
czy można ją porównać do posiadania tylko paru rzeczy, ale bardzo dla
nas cennych, ponieważ nie możemy pozwolić sobie na więcej?
Pozwólcie, iż zadam sobie to pytanie:
Czy byłabym szczęśliwszą kobietą posiadając setki par butów i dziesiątki płaszczów?
Myślę,
że byłabym kobietą szczęśliwą z bólem głowy :) Posiadanie wielu rzeczy mnie stresuje. Trzeba
je najpierw wybrać, potem uporządkować, przechować, jeśli ich nie
używam to czuję się winna itp.
(Posłużyłam się tutaj przykładem odzieży, bo po pierwsze
jestem kobietą;), a po drugie; aby było jasne jak myślę, a myślę prosto;)
Minimalizm
w posiadaniu jest sexy. Trzyma głowę na karku i odpowiednio szacuje co
obecenie mamy i co nabędziemy. Kalkulowanie jakie towary wybierać, aby
okazały się dla mnie uniwersalne, odpowiadały moim potrzebom i
dostarczały mi odrobinę luksusu to dla mnie świetna zabawa. Minimalizm mnie
inspiruje w tym, jak mądrze wydawać pięniądze i jak połączyć co już
mam, z tym co obecnie kupuję w taki sposób, aby zaspokoić moje potrzeby.
Jeśli
natomiast macie pasję, która dotyczy dóbr materialnych liczę się z tym,
że minimallizm o którym mówię nie wchodzi w rachubę. Może jesteście
melomanami i macie tysiące płyt, może uwielbiacie czytać i macie niekończącą
się kolekcję książek i tak dalej. To jest posiadanie pozytywne i
również inny rodzaj osobistego spełnienia, które wielu z nas może dostarczyć dużo radości.
Ja na razie posiadam minimalizm. Paradoksalnie mnie on wypełnia.
Minimalizm to nie jest bycie dla siebie skąpym. To bycie osobą świadomą. Minimalizm jest sexy.
No comments:
Post a Comment