After
my penultimate post, in which I wanted to present a wide and complex topic,
(how the Poles in The UK are perceived by their countrymen in Poland)
it’s time for second thoughts.
A
friend of mine informed me, that there is a boom for immigration of
Polish families to The UK. They come here with no job arrangements,
not knowledge of English, no plan for the future but with the
assistance of a specially trained translator they get council houses
in no time. My friend was upset about it as being a native Brit
herself, she struggles with getting help from her local council,
while some strangers from Easter Europe are well taken care of. I
don’t like it either, but will refrain from commenting, since I
never met a Pole in the UK who lives in a council house. On the other
hand I don’t associate with Poles alone, not do I have a family to
re-integrate with the Polish immigration, therefore can’t know the
truth about it.
Intrigued
by this shocking news I decided to do some Internet research on the
opinion of the Brits on Poles in the UK. Was I wrong thinking,
that we are praised and appreciated by the British?
I
was unable to find out how many Poles benefit from council housing as
such records are not available, unless I approached each council
individually with this question. Forgive me, but I don’t fancy
doing it. It was however quite straightforward to find out, that
371.000 foreigners claim social benefits. The figure lodes big,
especially when represented by numbers and not percentage. I spent a
few hours on searching the Internet and couldn’t really find any
scandalous or clearly negative statements.
I
focused on comments under press articles on this topic, as I believe
that these can be considered true evidence in contrast with carefully
tailored articles written by journalists.
I
did find some posts which mentioned “No benefits for Poles in the
UK” in response to a bad experience of a British man, who received
no benefits when he was made redundant in Poland. The Poles were also
blamed for the drop in wages, as some of them are ready to accept a poorer
pay. That’s just life and everyone has a right to air their
concerns or bitter feelings of injustice, especially when there is
someone else who wants to listen and intervene. I wouldn’t say,
however, that I saw anything bordering with hatred to extremism. Sadly, I assume that, it wouldn’t be the case if we swapped
places.
A
lot of comments made by the British on immigration in general were
quite objective, which doesn’t surprise me, as objectivism and
diplomacy are deeply rooted in the British society, much deeper than
in the continental Europe.
We
have this treat as a nation, that we feel ashamed of every countryman
abroad, who as we like to say brings disgrace to us. For instance
during my visit in Iceland my friend and I went at night for a walk
in Reykjavik. In one of the main streets we spotted a small group of
drunk junkies and we knew straight away they were Polish, even
without listening to the language they spoke. We were right so, we
laughed at the fact and avoided contact with them, but the truth was,
that it was not funny to see that Polish margins of society can be
found anywhere in the world.
The
Brits do not tear their hair out over every man chav, even though it could be something to feel ashamed of (chav is a common noun for the
undereducated individuals, who often live on benefits). After all
none would feel proud of the part of their nation that consider
McDonald’s staple food, struggle with writing and reading in their
native language and gets intellectual inspiration from tabloids.
Going
back to the opinion of the British about the Poles, what I found or
did not find on line does not particularly bother or delight me. The
battue for the Polish immigrants will continue for the simple reason,
that there are many of us here and it has an impact on the state of
matters in the UK. The long term consequences (either positive or
negative) are yet to discover.
If
someone builds their opinion about a certain nation based on articles
in “Daily Mail” or “The Sun” but has never been to Poland, it
doesn’t affect or interest me as a Pole. All I should really care about is
how I am perceived as a person, a woman, an employee. That’s what
really matters. I believe that many people can do just that,
especially in the UK.
WERSJA POLSKA / POLISH VERSION
Po przedostatnim poście, gdzie w krótkim tekście chciałam przekazać wam
pozytywną myśl na temat obszerny i zawiły, czyli jak postrzegani są
Polacy w UK przyszedł czas na powtórna refelksję.
Dowiedziałam
się bowiem od koleżanki, że niektóre polskie rodziny przyjeżdżają do Anglii bez
pracy, języka oraz żadnego planu na życie i od razu
dostają mieszkania socjalne, oczywiście przy pomocy zatrudnionego do tego
typu celów tłumacza. Koleżance fakt ten się nie podoba,
szczególnie że względu na to, iż sama będąc rodowitą Brytyjką ma
problemy z uzyskaniem pomocy od państwa, a "jacyś" nowi imigranci z
Europy Wschodniej od razu są wspomagani. Mi też się to nie podoba.
Nie mogę się jednak na ten temat rozwodzić, bo nigdy znam żadnego Polaka w UK, który mieszkałby w councilu, ale z drugiej
strony nie obracam się w towarzystwie tylko Polaków i nie posiadam
rodziny, którą mogłabym re-intergrować z imigracją polską, więc nie
mam pojęcia jak to naprawę jest.
Zaintrygowana szokującymi dla mnie newsami postanowiłam zadać sobie troche trudu i poszperać w internecie opinii o Polakach w Anglii wystawione nie przez nikogo innego jak samych Brytyjczyków. Przecież mogłam się mylić zachłystując się pozytywną opinią (w moim odczuciu ) o Polakach u Brytyjczyków…
Zaintrygowana szokującymi dla mnie newsami postanowiłam zadać sobie troche trudu i poszperać w internecie opinii o Polakach w Anglii wystawione nie przez nikogo innego jak samych Brytyjczyków. Przecież mogłam się mylić zachłystując się pozytywną opinią (w moim odczuciu ) o Polakach u Brytyjczyków…
Ilu
Polaków dokładnie korzysta z mieszkań socjalnych nie byłam w stanie
się dowiedzieć, bo aby to zrobić musiałabym chyba kontaktować się z
każdym councilem indywidualnie, na co wybaczcie mi, nie mam ochoty.
Nadzwyczaj łatwo za to było mi znaleźć rzucające się w oczy dane, iż 371.000
obcokrajowców pobiera obecenie świadczenia socjalne. Liczba wydaje
się wysoka, szczególnie jeśli przedstawiona w cyfrach, a nie w
procentach ;)
Poszperałam
parę godzin i jakoś nie mogłam doszukać się skandalicznych ani nad
wyraz negatywnych wypowiedzi. Skupiałam się głównie na komentarzach
pod tekstami, bo to tam ludzie piszą co naprawdę myślą, a nie w
strannie przygotowanych źródłach informacyjncyh.
Oczywiście,
było parę wyrazistych artukułów w stylu “Nie będzie dla was Polacy
benefitów w UK”, bo pewien Anglik takowych nie dostał kiedy stał się
bezrobotny w Polsce, lub też parę komentarzy, że przez chętnych do
pracy Polaków za niższe stawki, płace poleciały w dół. Samo życie, i
każdy, kto czuje się przez tego typu sytuacje poszkodowany ma prawo podzielić się swoją frustracją, z tym kto go wspomoże. Nie
podsumowałabym jednak, że do Polaków ziało nienawiścią lub większa
goryczą.
Gdyby
sytuacja była odwrotna, niestety w internecie oraz może i po za nim
nie było by tak neutralnie.
Wiele
komentarzy Brytyjczyków na temat samej polskiej imigracji (oraz
imigracji w ogóle) było dość obiektywnych, co mnie nawet nie dziwi,
bo obektywizm i dyplomacja są w społeczeństwie brytyjskim
zakorzenione o wiele głębiej niż w innych europejskich krajach.
My
Polacy mamy tak, że wstydzimy się za każdego rodaka za granicą (często też w kraju), który
jak to lubimy mówić robi nam wiochę.
Na
przykład kiedy razem z koleżanką podczas wycieczki na Islandię,
przechadzałyśmy się nocą ulicami Reykjavika spostrzegłyśmy takich sobie
paru żulików i bez wsłuchania się w język od razu wiedziałyśmy, że to
Polacy. Niby się zaśmiałyśmy, że haha od razu można poznać, ale
ominęłyśmy “gentelmenów” szerokim łukiem. Znowu nie było
fajnie upewnić się, że polscy żule są na całym świecie.
Brytyjczycy
nie wyrywają sobie włosów z głowy za każdego chava (popularne
określenie nieedukowanej klasy społecznej, właśnie tej, która
najcześciej korzysta z socjalu), a jest się czego powstydzić. Nikt
chyba nie napawa się dumą z tej części społeczeństwa, która za
podstawę swej diety uważa McDonald, ma problemy z czytaniem i pisaniem w swoim
języku ojczystym, a doznania intelektualne zaspokaja
brukowcami. Czuję się zmuszona dodać, że ta część społeczeńtwa jest
całkiem spora.
Jednak
Brytyjczycy nie utożsamiają się tak z każdym swoim rodakiem, a ich
poczucie indywidualności jest tak głęboko zakorzenione, że bez trudu
dystasują się do siebie na wzajem.
Wracając
do opini Brytyjczyków o Polakach, to co znalazłam w internecie lub
czego znaleźć nie było mi dane, specjalnie mnie nie zachwyca, ani nie
martwi. Nagonka na Polaków w mniejszym lub większym stopniu będzie
kontynuowana, bo jest nas tu po prostu dużo, a to w jakimś sensie
zaburzyło dotychczasowy stan rzeczy w Królestwie. Czy konsekwencje na
dłuższą metę będą dobre czy złe to się okaże w przyszłości.
Jeśli
ktoś wysnuwa zdanie o pewnej nacji na podstawie arytykułów “wysokiej”
rangi gazet takich jak “Daily Mail” lub “The Sun”, ale np.
nigdy w Polsce nie był to i tak nie interesuje mnie zdanie takiej
osoby na mój temat mojego kraju i mnie jako Polki. Jedyne, czym powinnam się przejmować
jest to, jak jestem odbierana jako osoba, kobieta czy pracownik i tak
chcę być oceniana. Wiem, że dużo ludzi tak potrafi, a już napewno
tutaj.
Ciekawy post jak i cały blog! Trafiłem tu bardzo przypadkiem robiąc mały research do nowego postu (http://zarobkiwlondynie.blogspot.co.uk/2014/11/temat-rzeka-bezrobocie-polakow-w-uk.html).
ReplyDeleteBędę napewno zaglądał!
UPDATE: Odkryłem, że masz też nowego bloga, tam też zerknę napewno! ;)