15/07/2013

Fuck the luck - make things happen / Pieprzyć szczęście - make things happen


You are so lucky, that you are going to Mexico!" - I heard numerous times before I went there. I also heard "Lucky you!" and other similar statements. We all say things like "I was lucky, because XYZ..." at some points in our lives...

Fuck the luck.

I did not go to Mexico because I met some kind of "Dream Completer" on my way to work who asked me "Would you kindly like to visit Mexico?". I had it clear in my mind that I wanted to go there, as I do with regards to other places. I actually have a list of countries I want to visit and just wait for the right time, circumstances and opportunities to make this real.

I asked my boss at work if I can get an unpaid leave if, as I was advised, I won't get a payrise. Our relationship is very good, so it wasn't a problem. The permission she gave was in part a product of our co-operation and effort, where we respect our differences and appreciate each other in the workplace. I don't consider it to be luck.

Once I had my unpaid leave approved, I contacted my friends in Mexico and informed them of my plans. Keeping in touch with friends on different sides of the globe is also an effort that not everyone is willing to make. It's always worth it though. Even if you don't see someone for years, you never know when you may have a chance to meet them again and what opportunities will arise because of it.


My ticket was purchased with my savings, which I am diligent about making even though I don't earn much. I have always been very good with spending or not spending money and this is not luck. It's my awareness, the willingness to give up on certain things and the time I dedicate to search for stuff to buy cheaper that make these savings happen.

The final step of my preparation for Mexico was to arrange my stay by doing work-exchange. That's the best way to travel in my view, especially if you wish for your trip to take longer than a traditional holiday. You work for someone by helping them with whatever they need and in return you get a place to sleep and food to eat.

I organized it through Workaway.Info, but there are other useful web sites for this purpose such as Helpex.

In travelling this way, you really learn about the country you visit. You fully experience the everyday local life lived by your hosts, and it does not cost you as much as a hotel would.


Fuck the luck. Bless desire, faith and determination.



WERSJA POLSKA / POLISH VERSION



"Ale szczęściara z ciebie, że jedziesz do Meksyku!" - słyszałam wiele razy zanim zaczęłam moją podróż. Orzeczenia o "szczęściu" słyszałam wielokrotnie w podobnych sytuacjach. Praktycznie wszystkim nam się to "szczęście" o uszy obija, a często nawet sami mówimy "Miałem szczęście, bo to i tamto..."

Pieprzyć szczęście. 

Nie pojechałam do Meksyku, ponieważ spotkałam po drodze do pracy "Pana Spełniacza Marzeń", który miło zapytał: "Czy masz ochotę zwiedzić Meksyk?"... Było to dla mnie jasne już od dawna, że chciałam zobaczyć ten kraj, tak jak zresztą inne miejsca na świecie. Na marginesie, mam taką listę państw, do których chcę pojechać i tylko czekam na odpowiedni czas, warunki i możliwości, aby tego dokonać.

Po pierwsze poprosiłam szefową w pracy o danie mi niepłatengo miesiąca wolnego, skoro mogą mi dać podwyżki. Nasza relacja jest bardzo dobra, więc uzyskanie pozwolenia na wyjazd nie było problemem. A jest dobra dlatego, że to wynik naszej wzajemnej współpracy i wysiłku w szanowaniu naszych różnic oraz docenianiu naszych ról w pracy. Nie odbieram tego jako "szczęścia".

Jak już moje wolne zostało potwierdzone skontaktowałam się z moim przyjaciółmi (śmiało twierdzę, że mogę użyć tego określenia:) i poinformawałam ich o moim przyjeździe. 
Utrzymywanie kontaktu ze znajomymi z różnych części świata to też obowiązek, którego nie wszyscy są w stanie się podjąć. Zawsze jednak warto. Nawet jeśli nie widzieliśmy kogoś przez lata, nigdy nie wiadomo, możemy mieć okazję, aby się nagle spotkać i wtedy się ją chwyta.
Bilet lotniczy zakupiłam z moich oszczędności, które starannie odkładam, nawet jeśli nie zarabiam zbyt wiele. Muszę przyznać, że jestem dobra w wydawaniu i nie-wydawaniu pieniędzy i to też nie jest szczęście. To moja świadomość, chęć aby coś sobie odpuścić i poświęcenie czasu na szukanie tańszych rzeczy pracuje na moje oszczędności.

Ostatnim etapem przygotowań do mojej podróży było zorganizowanie mojego pobytu na zasadzie wymiany pracy za wikt i opierunek. W moim przekonaniu to najlepszy sposób podróżowania, szczególnie gdy planujemy wyjechać na dłużej niż standardowy czas urlopu. Pracujemy dla kogoś pomagając mu np. w pracach domowych i dostajemy za to miejsce do spania oraz posiłki. 
Do znalezienia tego typu ofert używam Workaway.Info, ale można spróbować poszukać ciekawych ofert na innych stronach np Helpex. Podróżując w takich warunkach naprawdę uczymy się kraju, który odwiedzamy, bo doświadczamy go pełni poprzez branie udziału w codziennym życiu naszych gospodarzy no i oczywiście kosztuje nas to znacznie mniej niż pobyt w hotelu.


Pieprzyć szczęście. Błogosławić marzenia, wiarę i determinację.





 

No comments:

Post a Comment