26/07/2013

Hey foreigner, would you go to the Polish Shop? / Hej cudzoziemcu, poszedłbyś do polskiego sklepu?



The Polish Shops. If you live in the UK you don’t have to be Polish to know them. They are everywhere. Big red letters on a white background doesn’t pass unnoticed.
Some shops have broken out from the national colours routine and aspired towards blue…Questioning the design and style of the polish shops in the UK would be a topic for a spare post. Therefore I would like to concentrate only on the customer service in them.

To me, a polish shop here in England used to be provider of wonderful polish bread and a tasty sausage. I say “it used to”, because I reduced my visits in the polish shops of Brighton city.

How come? Where do I start… The shops have a variety of good polish products, lovely locally baked bread and sometimes even fresh typical polish cakes, that every respectful polish mum would make.

The service is generally OK. Why just OK? The sales people are courageous but not friendly -  unless it’s their friends who are visiting the shop.
The owners of the shops in general are helpful and nice, but they are not always around.

Over the years I brought lots of my foreign friends to the polish stores, who really like some of our foods, however they would probably be lost there without me. The stuff isn’t described  in English. How would they know what is what and how to eat it?

I don’t know about all the nations of this universe, but I am certainly sure, that most Brits like to try new things food wise and are always willing to learn about different delights. They wouldn’t have a problem going to a shop with the foreign food to buy something they liked, but they don’t feel encouraged in my view. I don’t blame them.
Imagine, that you are in your own country in the middle of a weird shop with some food that has funny words and letters on it and everyone around is either quiet or speaks in a totally surrealistic language to you. They sort of see you there but don’t really engage with you. They don’t do it, because they are malicious, rude people. They do it because they have no confidence in your language skills themselves and often not very advanced social skills either.

Around two years ago a new polish store was opened on one of the main streets in Brighton. Big shop, not much food, but very friendly guys (at least to me!) and rather questionable hip hop style clothes in its windows. The shop was in a perfect location and with big potential.
 One day, as usual I went there to buy a polish bread. I palpated it (as I normally do) to feel its consistency and quickly noticed, that the bread wasn’t too fresh. I moaned to the guy, who was there that day, that it would take me a week to eat the bread and I can’t have it that way, because it won’t last for the next few days. To my surprise the bloke went to their storage room and brought for me a new fresh loaf of bread! They kept the fresh bread hidden in order to sell first the old bread for its original price!
A few months later the shop was closed. The same people told me: “Well, the location for the shop isn’t good, we had too many supermarkets around”.
I don’t agree. However I am not surprised, that the shop did not succeed.

Please don’ think for a minute that I mention this little story to put you off from going to the polish shops. I just told it, because I find it funny. I am pretty sure, that most polish shops across the UK wouldn’t do such a thing.

I am not trying to say: “Don’t go to a polish shop”. In fact the opposite-  Go and find out what your experience will be like. There will be some polish shops where the customer service is great and the foreigners are welcomed.

My intention of writing this post was to point out, that most of those shops could do so much better for themselves, their potential customers and add to a modern way of promoting Poland. And just to be clear, there is nothing wrong with a traditional way of promoting any country, but not when the tradition is based on parochialism, which does not seem to align with the British culture.



WERSJA POLSKA / POLISH VERSION



Polskie sklepy. Jeśli mieszkasz w Wielkiej Brytanii nie musisz być Polakiem, aby je znać. Są wszędzie. Czerwone wielkie litery na białym tle (bądź na odwrót) nie mogą minąć nie zauważone.

Niektóre obiekty wybiły się z rutyny narodowych kolorów i sympatyzują w stronę niebieskiego… Kwestionowanie wyglądu oraz stylu polskich sklepów w UK to temat na osobny post, zajmę się więc tylko obsługą klienta.

Polski sklep był dla mnie dostarczycielem cudownego polskiego chleba oraz smacznej kiełbaski. Użwam formy czasu przeszłego, ponieważ zredukowalam moje wizyty w oto tych sklepach.

Dlaczego? Od czego zacznę… Sklepy te mają dość duży wybór polskich produktów żywnościowych, pyszny lokalnie pieczony polski chleb, a czasami nawet świeże polskie ciasta, których nie powstydziła by się żadna szanująca się polska mama.

Obsługa klienta jest na ogół OK. Dlaczego tylko OK? Sprzedawcy są uprzejmi, ale nie przyjacielscy, chyba że wizytę w sklepie składaja ich znajomi.

Właściciele polskich sklepów są ogólnie pomocni i mili, ale ci nie zawsze są w nich dostępni.

W ciągu ostatnich lat przyprowadziłam do polskich skelpów wielu moich “nie polskich” przyjaciół, którzy naprawdę lubią niektóre nasze wyroby, nie mniej jednak beze mnie moi szanowni znajomi nie dali by sobie rady. Artykuły spożywcze nie są podpisane po angielsku, a jeśli nawet to nie ma żadnego opisu jak można je przygotować. Skąd mieliby  oni wiedzieć jak i z czym się coś je?

Nie wiem jak wszystkie nacje tego świata, ale na pewno wiem, ze większość Brytjczyków lubi próbować nowych produktów spożywczych i zawsze są skłonni poznawać nowe przysmaki. Nie mieli by oni problemu, aby pójść do sklepu z zagranicznym jedzeniem i kupić, coś co lubią, ale w moim przekonaniu nie czują się oni wrażeniem polskich sklepów zachęceni. Nie można ich za to winić.

Wyobraź sobie, że w twoim kraju stoisz po środku dziwnego ci sklepu z żywnością, na której widnieją jakieś zabawne ci słówka i literki, a dookoła panuje grobowa cisza, bądź też od czasu do czasu ktoś mówi coś w surrealistycznym dla ciebie języku. Ludzie w owym sklepie niby cię widzą, ale nie angażują się w żadne z tobą relacje. Nie robią tego, dlatego, że są nie wychowani czy aroganccy. Robią tak, ponieważ nie mają wiary w ich znajomość twojego języka, a często też nie posiadają większych zdolności komunikacyjnych.

Jakieś dwa lata temu na jednej z głównych ulic Brighton został otwarty pewien polski sklep. Dużo miejsca, trochę w nim mniej jedzenia, ale bardzo przyjaźni ziomkowie (przynajmniej w stosunku do mnie) i raczej wątpliwego gustu hip hopowa odzież na wystawie. Sklep mieścił się w bardzo dobrej części miasta z dużym potencjałem. Pewnego dnia, jak zwykle poszłam tam kupić sobie chlebek. Obmacałam bochenek, aby sprawdzić jego konsystencję i szybko poczułam, że nie jest on zbyt świeży. Zaczęłam więc biadolić do sprzedawcy, że zajmie mi z tydzień zjedzenie tego chleba i nie mogę go kupić w takim stanie, bo mi spleśnieje zanim zdążę go skonsumować. Ku mojemu zaskoczeniu ziomek skoczył szybko do magazynu i przyniósł mi stamtąd świeży, dostarczony tego dnia bochenek chleba! Pieczywo świeże było więc schowane, a sprzedawane to stare oczywiście po tej samej cenie!

Parę miesięcy później skelp zamknięto. Ci sami panowie powiedzieli mi: “To nie dobra lokalizacja, na skelp z żywnością, za dużo wokół super marketów”.

Nie zgadzam się. Nie mniej jednak nie dziwi mnie fakt, że sklep furrory nie zrobił.

Proszę was, nie myślcie tylko ani przez minutkę, że wspominając tą historie chcę powstrzymać was od chodzenia do polskich sklepów w Zjednoczonym Królestwie. Opowiedziałam ją, bo wydaje mi się zabawna. Jestem pewna, że w większości tutejszych polskich sklepów czegoś takiego by nie zrobiono.

Nie próbuję również mówic: “Nie chodzcie do polskich sklepów”. Właśnie na odwrót. Idźcie i zobaczcie sami jakie będzie wasze doświadczenie. Na pewno będą takie polskie sklepy, gdzie obsługa klienta jest miła i pomocna, a obcokrajowcy witani z otwartymi ramionami.

Zamiarem napisania tego posta, było zwrócenie uwagi na fakt, że większość polskich sklepów w UK mogłaby odnieść o wiele większy sukces, co odbiło by się na korzyść ich samych oraz ich klientów, a przy tym mogłyby one dołączyć się do promowania Polski w nowoczesny sposób. Żeby było jasne, nie ma nic złego w tradycyjnym sposobie promowania jakiegokolwiek kraju, ale nie wtedy gdy opiera się on na prowincjonalnym myśleniu, bo takie nie idzie w parze ani z brytyjską kulturą ani dzisiejszym światem.


No comments:

Post a Comment