After my last post I would like to share a few thoughts, that maybe are not as poetic and emotional, but somehow are strongly linked to what I wrote last Sunday.
It’s not a mystery that the absence of a father will reflect on a woman’s love life as soon as she’ll start dating.
It’s not a mystery that the absence of a father will reflect on a woman’s love life as soon as she’ll start dating.
This
absence could be of two types; the fathers that are not in theirs daughter’s
life physically (they passed away, they left their family and “got lost”
or they never recognised their child) and the fathers that are alive,
physically available, maybe they even live behind the wall, but are
hardly present in their daughter’s life on emotional level.
In
the culture I come from "the father institution" in the context of the
daughter is week. Most women in my country, even if lucky enough to
have a good father hardly describe themselves as “daddy’s daughters”.
In my view this is why so many women choose men they shouldn’t (read bad guys) and many of them marry foreign man form the cultures where men significantly dominate the women.
In my view this is why so many women choose men they shouldn’t (read bad guys) and many of them marry foreign man form the cultures where men significantly dominate the women.
I think, that one of the main reasons why so many women are attracted to bad guys is the lack of proper connection with their fathers.
The father figure means protection. Means control and domination. Eventually means the admiration for a man.
A bad guy feels (falsly) protective, because he is a “bad” man. His aggression is confused with power and strength. He can also dominate emotionally tied up in his charm never grown up daughter.
A
bad guy is fascinating, because he is unpredictable like many fathers
who were not there for their daughters to show them emotional stability
of a man.
I found useful to visualize my father to re-connect to the male energy I was missing. I rather do that however mad it sounds than end up in the arms of a crazy man ;)
WERSJA POLSKA / POLISH VERSION
Po moim ostatnim poście chciałabym podzielić się tutaj kilkoma spostrzeżeniami, które może nie są aż tak poetyckie i uczuciowe, ale bardzo silnie związane z tym, co napisałam w ostatnią niedzielę.
Nie jest tajemnicą, iż nieobecność ojca w życiu kobiety znacząco obija się na jej związkach od dnia pierwszej randki.
Owa nieobecność może mieć dwa rodzaje; ojcowie, których nie ma w życiu ich córek w sensie fizycznym (na skutek śmierci, opuszczenia rodziny czy w ogóle nie przynawania się do niej) oraz ojcowie, którzy choć żyją i są fizycznie dostępni, może nawet mieszkając za ścianą są w ich życiu nieobecni na poziomie emocjonalnym.
W kraju z którego pochodzę "instytucja ojca" w kontekście córki jest słaba. Większość kobiet, nawet jeśli miały szczęście w postaci fajnego ojca rzadko opisują siebie jako "córeczki tatusia".
W moim odczuciu to dlatego tyle kobiet wybiera mężczyzn, których nie powinna (czytaj "złych chłopców") lub wychodzi za mąż za cudzoziemców z kultur, gdzie facet znacznie przeważa w dominacji nad kobietą.
Myślę, że jednym z powodów, dla których tak wiele kobiet lubuje się w "złych chłopcach" jest brak stabilnej relacji z ich ojcami.
Figura ojca oznacza ochronę. Oznacza kontrolę i dominację. W końcu oznacza uwielbienie dla mężczyzny.
Zły facet wyzwala (mylne) uczucie ochrony, ponieważ jest "zły". Jego agresja mylona jest z siłą i mocą. Bez większego wysiłku potrafi on emocjonalnie zdominować zaplątaną w jego urok nigdy nie dorośniętą córeczkę.
Zły facet jest fascynujący, ponieważ jest nieprzewidywalny jak wielu ojców, którzy nigdy nie pokazali swoim córkom swojej emocjonalnej stabilizacji.
Wizualizacja mojego taty pozwoliła mi na nowo połączyć się z męską energią, której mi brakowało. Jakkolwiek szaleńczo by to brzmiało wolę fantazjować niż skończyć w ramionach jakiegoś szaleńca ;)
No comments:
Post a Comment