03/02/2014

Yangon - just to start with / Yangon - tak na początek

Coming back to Europe seems to be harder for me than I expected. Not only a thermal shock caused by a rough change of the temperature accompanied by a lovely stomach bug which made my return flight a little nightmare, but mostly the contrast of the two worlds  (Myanmar versus UK) I had to face in the last 48 hours made it a strong experience.

It feels as my life turned 360 degrees within the last two days and I can speak only by the pictures at the moment. Let's start with Yangon...


*****


Powrót do Europy wydaje się być dla mnie cięższy niż tego oczekiwałam. Nie tylko szok termiczny spowodowany nagłą zmianą temperatury oraz towarzyszący temu żąłodkowy pasożycik, który sprawił że mój powrotny lot okazał się małym koszmarem, ale chyba najbardziej kontrast dwóch światów z jakim musiałam się zmierzyć w ciągu ostatnich 48miu godzin uczynił mój powrót do domu silnym przeżyciem.

Wydaje się jakby moje życie obróciło się o 360 stopni w ciągu ostatnich dwóch dni. W tym momencie więc bardziej wychodzi mi wyrażenie się poprzez zdięcia. Zacznijmy więc od Yangon...


















One dream...

No comments:

Post a Comment